Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Dynia. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Dynia. Pokaż wszystkie posty

wtorek, 1 listopada 2016

Zdrowe ciasto dyniowe na Halloween dla dzieciaków małych i dużych

To wcale nie jest ciasto dla dzieciaków, to ciasto dla wszystkich. Bruno uważa (czytaj: wyraża to gestami i szybkością pochłaniania), że jest ono dobre zarówno na śniadanie, obiad, podwieczorek i kolacje. A jeśli on tak uważa, to pewnie inni młodzi (i niekiedy najbardziej wybredni) krytycy kulinarni będą równie zadowoleni.

Ciasto dyniowo migdałowe
- 2 szklanki mąki
- 400g miąższu z dyni (ok.2 szklanki)
- 3 jajka (oddzielnie żółtka i białka)
- 1/2 szklanki oleju
- 2 łyżeczki cynamonu
- 1/2 łyżeczki imbiru sproszkowanego 
- 1 łyżeczka proszku do pieczenia
- 1/2 szklanki posiekanych migdałów lub orzechów (może być pół na pół)
- garść rodzynek lub suszonej żurawiny

Piekarnik nastawiamy na 180 stopni. Rodzynki/żurawinę zalewamy wrzątkiem.
W jednej misce miksujemy miąższ z dyni, olej i miód.  Dodajemy żółtka.Oddzielnie łączymy mąkę z proszkiem do pieczenia i przesiewamy do mokrych składników. Dodajemy posiekane migdały/orzechy, odsączone rodzynki i przyprawy. Ubijamy białka ze szczyptą soli i dodajemy do reszty.  Ciasto przekładamy do formy (natłuszczonej lub wyłożonej papierem). Pieczemy ok  40 min (do suchego patyczka). Posypujemy cukrem pudrem.




czwartek, 10 grudnia 2015

Dyniowe bułeczki słodzone miodem i daktylami Deluxe na śniadanie



Jakiś czas temu zapukał ktoś do naszych drzwi.
Na Świętego Mikołaja było zdecydowanie za wcześnie i choć brakowało mu czerwonej czapki z pomponem i siwej brody po pas, to miał ze sobą dwie duże torby. Torby po brzegi wypełnione prezentami Lidla "Deluxe".
 Podekscytowani porannym gościem wyrzuciliśmy wszystko na stół i otworzyliśmy oczy ze zdumienia ! Poczuliśmy się jak małe dzieci, które dostały własnie nieoczekiwany prezent. Dostaliśmy pyszne carpaccio posypane płatkami parmezanu z sosem vinegrette, kawior, ogromne i soczyste daktyle, miód akacjowy z prawdziwym plastrem pszczelim, pachnące ziarna kawy Arabica... i tak mogłabym jeszcze długo wymieniać, ale myślę, że lepiej przejść od razu do rzeczy.
Podaję przepis na moje dyniowo miodowe bułeczki z daktylami podane z czekoladowym kremem Deluxe !

Dyniowo miodowe bułeczki z daktylami
- 300g mąki pszennej
-170g puree z dyni (można użyć gotowej z puszki lub upiec małą dynie podzieloną na mniejsze kawałki w 180C ok.60min- w zależności od wielkości kawałków i miękką zmiksować na puree)
- 60g masła
- 2 jajka
- 1 łyżka mleka + 2 łyżki do posmarowania wierzchu bułeczek
- 1/2 opakowania daktyli (użyłam świeżych daktyli z Lidla Deluxe)
-1/2 łyżeczki soli
- 2 łyżki miodu akacjowego (użyłam miodu Deluxe)
- 2 łyżeczki proszku do pieczenia
- łyżeczka cynamonu

Do podania:
- ja najbardziej lubię je z kremem z ciemnej czekolady Deluxe (szczerze zdecydowanie lepszy od Nutelli) czy kremem z białej czekolady z kawałkami truskawek <3
- masło + powidła
- cukier puder

W jednej misce łączymy suche składniki (mąkę, proszek, cynamon, sól) z kawałkami zimnego masła. Wyrabiamy palcami kruszonkę. Oddzielnie miksujemy jajka,dynię, miód i mleko. Do powstałej masy dorzucamy suche składniki i pokrojone na kawałki daktyle. Wyrabiamy ciasto-nie zagniatamy za długo, bo bułeczki wyjdą twarde. W razie potrzeby można dosypać troszkę mąki, ale nie za dużo (ciasto musi być kleiste). Ciasto wykładamy na stolnicę i rozwałkowujemy placek  na grubość ok 1,5-2cm. Foremką lub ostrą szklanką wycinamy koła i układamy na blaszce wyłożonej papierem do pieczenia. Wierzch bułeczek smarujemy mlekiem i pieczemy w 220C ok.15 min.
Jeszcze gorące smarujemy kremami i zajadamy !












czwartek, 31 października 2013

Sałatka z pieczoną dynią





Dziś Halloween. Zabrakło czasu na ciasteczka z dyni, nie ma dyniowego sernika, ani nawet sztucznej krwi na palcach. Są wspomnienia pomarańczowej jesieni w Kanadzie (tu je przeczytasz), klawiatura laptopa zamiast poduszki, uciekające godziny  i najlepsza sałatka pod słońcem. Pieczone dynie z rozmarynem na rukoli z parmezanem i szynką parmeńską...taki włoski akcent  o aromacie polskiej jesieni. 


SAŁATKA z Dynią  (Przepis na 2-3 osób)
-brytfanna Termisil 2,3 L
- połowa małej lub ćwiartka dużej dyni piżmowej
- łyżka miodu oraz 1/4 szklanki oliwy (do posmarowania dyni)
- łyżka suszonego rozmarynu, szczypta soli oraz pieprzu cayenne
- 1/2 opakowania rukoli + opakowanie sałat z cykorią
- ok.6 plastrów dobrej jakości szynki parmeńskiej (dostępne w sklepach z włoskimi produktami)
- kawałek dobrej jakości parmezanu  (dostępne w sklepach z włoskimi produktami)
-kilka łyżek dobrej oliwy
- gęsty ocet balsamico do polania
- prażone pestki dyni (na wierzch do posypania)
Dynię obieramy i wyjmujemy pestki. Kroimy ją na grubsze plastry i układamy w brytfannie Termisil lub na papierze do pieczenia. Wszystkie kawałki smarujemy oliwą połączoną z miodem, solą i pieprzem cayenne. Pieczemy (do miękkości) ok. 30-40min w piekarniku nagrzanym do 180C.
W tym czasie w brytfannie lub na talerzach rozkładamy sałatę z rukolą, na to układamy upieczoną dynię, plastry szynki i świeżo starte plasterki parmezanu. Całość polewamy oliwą i balsamico. Solimy i pieprzymy (tym razem lepiej użyć pieprzu czarnego). Podajemy z ciepłymi grzankami.

sobota, 27 października 2012

O jesieni w Kanadzie i ThanksGiving, cz.I


    
Pokochałam jesień. Tylko tą kanadyjską. Bo żyje intensywnością kolorów, krwistą czerwienią i liśćmi  w kolorze syropu klonowego, spływającego w świetle ciepłego słońca. I pomarańczą dyni na każdym kroku, pod każdymi drzwiami domów i witryn sklepowych.



Burlington, Guelph, Meaford, Toronto, Halifax-Nowa Szkocja, Langdon Hall, Thanks giving, Bat Mitzvah. Dwa tygodnie, a jakby jeden dzień. Pierwszy raz jestem w tym miejscu razem z mamą, która wraz z powrotem do Polski, pożegnała się z tym krajem. Widzę jej wspomnienia tlące się w głowie. Wspomnienia swoich 3letnich wakacji i wspomnienia moich narodzin. Obserwuję ją jak usilnie próbuje przypomnieć sobie chwile, miejsca i ludzi. Ale to już nie to samo miejsce i domy już inne....
Ja poznaję drugi raz moją drugą ojczyznę i wciąż ją odkrywam.
Każdy się przyjaźnie uśmiecha, a ja buduję wspomnienia na nowo.

   Najpierw BURLINGTON. Pamiętam to miasto sprzed roku. Wciąż jest tak samo spokojne i niewzruszone. Wszystko jest tu słodkie i powolne. Nerwy są  niewskazane. Burzą idealny spokój tego miejsca i widok domków, przypominających pałacyki z bajek....

(Słodkie witryny na zapowiadające nową bezglutenową cukiernio-piekarnię)

Potem Guelph. Wypełnione fabrykami i magazynami. Wysoko, ponad wystaje katedra. Podobna do tej naszej- europejskiej paryskiej Notre Dam. Dużo tu studentów. Rozpoznacie ich po krótkich spodenkach. Choćby pogoda była jak na Alasce, trudno jest im się chyba pożegnać z tą częścią garderoby. Może to wyznaczanie nowych trendów, albo nowy sposób na uodparnianie organizmu ? Nie wiem.
Stąd już niedaleko do najlepszej restauracji w hotelu SPA, czyli do Langdon Hall.
   W setce najlepszych restauracji, czemu się wcale nie dziwie. Homar ze słodkim groszkiem sprzed roku jeszcze dziś powoduje miłe drżenie na języku . Tym razem smak dania mi nieznany. Pieczony Arctic Char. Idealnie rozpływający się w ustach. Coś pomiędzy łososiem, a doradą.  Wykwintność dania podkreśla delikatne wina. Wchodzi jak woda, więc muszę zdjąć obcasy. Na deser trufle i małe, za to obficie wypełnione czekoladą, brownies. Rozkosz trwająca bezlitośnie tylko chwilę.


 

THANKSGIVING

Przed wyjazdem w nieznane, przygotowujemy prezent. Dipy do krakersów w trzech postaciach. Moja mama chrzestna wzięła się za łososia, ja zrobiłam guacamole oraz pastę z orzechów i fety. 


ThanksGiving spędzamy już gdzie indziej. To Meaford. Lalki tu wiszą na każdej latarni. Przypomina to nasze polskie dożynki. Jedna postać ciągnie drugą w górę i tak całą ulicę.Bawi i przeraża jednocześnie. Oprócz tego dużo lasów i kolorów. Ogromne jezioro Georgian Bay, nad którym położony jest domek znajomych, ciągnie się aż po horyzont. Trudno jest tu rozróżnić błękit nieba od błękitu wody.
 Surowy indyk jeszcze leży w soli i cukrze(sposób na wilgotniejsze mięso). Dziwne...myślalałam, że jako główny bohater wieczoru, powinien dawno już siedzieć w piekarniku. Tak jak jest zawsze na filmach. Tymczasem każdy siedzi nad instrukcją urządzenia do szybkiego przygotowania indyka. Burczy mi w brzuchu i tracę nadzieję na kolację. Oglądamy wszyscy film, choć bardziej od losu bohatera filmu, obchodzi mnie los gwiazdora wieczoru(indyka). W końcu, wykończona myśleniem, zapadam w sen...budzi mnie wołanie na kolację i lekko otępiała idę do stołu. Ku mojemu zaskoczeniu wszystko jest gotowe.




   Podano  tłuczone ziemniaki w dzbanie (takie puree), pieczoną dynię z ziołami, fasolkę usmażoną na surowo, no i naszego bohatera w towarzystwie świeżej żurawiny. Przed zjedzeniem każdy musi za coś podziękować.
W myślach dziękuję, że urządzenie zadziałało i widzę upieczonego indyka (po  jedynie półtorej godziny). Halleluyah !


Miłe, amerykańskie zakończenie wieczoru, czyli apple pie i pumpkin pie. Oczy zachodzą mgłą i zapadam w ciężki sen.
Przed nami jeszcze Toronto, Nowa Szkocja i wiele innych miejsc i opowieści, o których chętnie napiszę Wam w następnym poście.

Tymczasem życzę Wam udanego Halloween i podaję mój ulubiony przepis na ciasto dyniowe (zapożyczone z bloga Kwestia Smaku)

Składniki:
-2 jajka
-200g mąki
-3/4 szkl. cukru (około 180 g), można dać mniej + dwie duże łyżki cukru waniliowego
-150 ml oleju roślinnego
-250 g startej na tarce surowej dyni
-po 600g wiórków kokosowych i zmiadżonych płatków migdałowych
-1 pokrojona brzoskwinia (świeża lub z puszki)
- 1/2 łyżeczki proszku do pieczenia
-ja dodaję też łyżeczkę cynamonu *
Do kremu i dekoracji:
-listki czekoladowe
- opakowanie philadeplhi
-50g masła miękkiego
-1/2 szkl. pudru



Robimy krem. Ucieramy serek z masłem na bardzo puszystą masę. Nastepnie  powoli dodajemy cukier i cały czas miksujemy. Gdy krem będzie już gęsty i puszysty- odstawiamy do lodówki i robimy ciasto. Przesiewamy do miski mąkę i proszek. Oddzielnie ubijamy jajka, aż do uzyskania puszystej piany. Cały czas miksując, wsypujemy powoli cukier i (kiedy masa będzie już gęsta) dolewamy powoli olej. Dodajemy stopniowo dynię, wiórki, cynamon*, płatki i przesianą mąkę. Mieszamy i dodajemy brzoskwinię. Wylewamy na natłuszczoną tortownicę lub blachę. Pieczemy ok. 1h, aż patyczek będzie suchy. Wyjmujemy z piekarnika, studzimy i kroimy na pół. Do środka dodajemy 2/3 kremu. Resztę masy nakładamy na wierzch ciasta. Dekorujemy i podajemy :)




Zobacz inne przepisy

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...