Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Po włosku. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Po włosku. Pokaż wszystkie posty

poniedziałek, 23 lutego 2015

Włoskie Gnocchi z Szałwią




Powiadają, że w niektórych krajach (np.niektórych rejonach Włoch, Argentynie, Paragwaju jak i Urugwaju) 29-go dnia każdego miesiąca jada się gnocchi. Podobno tradycja ta pochodzi jeszcze za czasów świętego Pantaleona, który podczas pielgrzymki do  Północnych Włoch dokonał wielu cudownych uzdrowień mieszkańców pobliskich wiosek. Ci w ramach podziękowań zaprosili go do wspólnego biesiadowania, podczas którego podano popularną potrawę biedaków, składającą się z mąki, ziemniaków i jaj. Wdzięczny uzdrowiciel w ramach podziękowania za posiłek, obiecał rok udanych zbiorów i połowów. Obietnica się spełniła, a na cześć tego dnia do dziś jada się kluski.
  Inne legendy dotyczące tej tradycji są zdecydowanie mniej chwytliwe i sprowadzają się do końca miesiąca, czyli przetrwania dni przed kolejną wypłatą. Z racji, iż mąka i ziemniaki należały do najtańszych składników, gnocchi były traktowane jako danie na przetrwanie.
Co ciekawe, w Argentynie nazwa "gnocchi" to powszechne określenie pracowników państwowych, którzy pomimo iż nie pracują, każdego 29-go pojawiają się po swoją wypłatę.
  Podobno każda legenda ma w sobie trochę prawdy, więc zastanawiam się tylko jak to jest w lutym...

Powracając do dzisiejszego przepisu, to zdecydowanie najlepsze gnocchi jakie kiedykolwiek jadłam !  Delikatne i rozpływające się w ustach...tak jak być powinno.
Przy okazji zapraszam Was do sklepu moich przyjaciół, w którym znajdziecie same włoskie pyszności w świetnych cenach: przejdź do sklepu :)



Gnocchi z szałwią 

Gnocchi:
- 1kg nieobranych ziemniaków
- 1 szklanka mąki (plus do podsypania)
- 1 jajko
- 1 łyżka soli
- 1/2 łyżeczki świeżo zmielonego pieprzu)
Sos szałwiowy:
- ok.100g masła
- doniczka listków szałwii
- 2 ząbki czosnku
- sól, świeżo zmielony pieprz do smaku
-parmezan do posypania (prawdziwy włoski parmezan)

Nieobrane ziemniaki gotujemy w osolonej wodzie do miękkości (ok 30min). Jeszcze gorące obieramy ze skóry i przeciskamy przez praskę. Dodajemy mąkę, przyprawy i w sam środek wbijamy roztrzepane jajko. Wyrabiamy kulę, odrywamy po kawałku i na blacie obficie podsypanym mąką rolujemy wałki. Kroimy w poprzek i widelcem robimy prążki (jeśli ciasto za bardzo się klei podsypujemy mąką). Gotujemy partiami w osolonej wodzie chwilę (aż do wypłynięcia).

Sos: Masło rozpuszczamy na głębokiej patelni, dodajemy posiekane ząbki czosnku i listki szałwii. Chwilę smażymy i do sosu dorzucamy gnocchi. Przed podaniem doprawiamy i posypujemy parmezanem.



piątek, 1 sierpnia 2014

Makaron z AWOKADO


Stęskniona za mazurskimi jeziorami i pozłacanymi łąkami pakuję moją dużą różową walizkę.
Dwa tygodnie leżenia na kolorowej trawie, patrzenia w świecące promyki słońca i objadania się świeżo złowionymi rybami !

Zanim wyjadę, pokażę Wam przepis na mój ulubiony makaron z awokado. Pomysł na niego powstał przypadkiem, kiedy listonosz w paczuszce przyniósł mi butelkę oleju z awokado prosto z Nowej Zelandii (wgłębiając się w szczegóły: z Zatoki Obfitości na zielonej Północnej Wyspie Nowej Zelandii). Dla tych, którzy jeszcze nie mieli okazji nigdy spróbować tego rodzaju oleju, podpowiem że jest on tłoczony na zimno i nierafinowany. Co ważne, nadaje się on jak żaden inny do smażenia, pieczenia i grillowania, gdyż posiada najwyższą temperaturę rozkładu ze wszystkich tłuszczów świata. Ponad to, potrawy wchłaniają mniej oleju z awokado, niż z innych olejów!


Składniki:
-  pół paczki makaronu (dowolnego rodzaju)
- miękkie awokado (lecz nie za bardo dojrzałe, gdyż będzie ciemne)
- 1/3 słoiczka suszonych pomidorów 
- po dużej garści posiekanej świeżej bazylii oraz pietruszki 
- sól
- świeżo zmielony pieprz
- ok.1/3 szklanki oleju z awokado (polecam marki GreenCado)
- 2 ząbki czosnku
- ulubione zioła (np. prowansalskie)

Czosnek obieramy i ścieramy na tarce lub wyciskamy. Suszone pomidory oraz zioła drobno siekamy.
Awokado kroimy na pół, wyjmujemy pestkę i delikatnie zdejmujemy skórę (Uwaga: jeśli nie wykorzystujemy całego awokado-zostawiamy pestkę oraz skórę, przykrywamy niewykorzystany owoc i wkładamy do lodówki. Dzięki temu nie swjczernieje).
Do garnuszka wlewamy olej i podgrzewamy go na małym ogniu. Dodajemy czosnek i cały czas mieszamy, aby nie zbrązowiał. Po chwili dorzucamy pokrojone suszone pomidory, zioła oraz sól i pieprz. Przyprawiamy ziołami do smaku.
Makaron gotujemy w lekko osolonej wodzie na "al dente". Odcedzamy, przelewamy zimną wodą i wkładamy do garnuszka z olejem. Całość dokładnie mieszamy i przekładamy na talerze. Dodajemy awokado pokrojone w paski.
Pokrapiamy olejem i posypujemy świeżo zmielonym pieprzem.





Do makaronu użyłam tego oleju z awokado (Greencado):

wtorek, 12 listopada 2013

O skrytej miłości do naleśników


Naleśniki. Niby takie same, a u każdego inne. U moich dziadków pojawiały się w postaci "grzybków", najlepszych puszystych placuszków. Posypywało się wtedy je gruboziarnistym cukrem i popijało tłustym mlekiem. Niestety, nie zdążyłam podkraść od babci przepisu , więc jeśli nie jestem odosobniona w grzybkowych tęsknotach, dajcie znać ! 
  Z czasem dorastania, naleśniki poszły w kąt. Nie wystarczyły już na poprawę humoru placuszki z białym serem i cynamonem....więc mama skutecznie zakończyła ich produkcję.
Potem pojawiały się już tylko sporadycznie , w najróżniejszych postaciach- odstraszające kanadyjskie "pancakesy",  z syropem klonowym, borówkami i smażonym bekonem, niebiańskie crepes suzette, jedzone w paryskiej kawiarence, czy wietnamskie placki z wołowiną i krewetkami. 
 Po jakimś czasie zdałam sobie sprawę, dlaczego nie robię ich w domu. Po pierwsze, było to jeszcze przed tym, zanim przeczytałam kilka książek Julii Child i zanim poznałam jej idealną proporcję składników na ciasto. Drugi powód był taki, że uwielbiam razem siedzieć przy stole, a smażenie stosu naleśników skutecznie mi to uniemożliwiało.
 Z tego powodu ostatnio zakochałam się w wersji naleśników zapiekanych. Dzięki temu, każdy może cieszyć się ze wspólnego posiłku, a i chrupiący ich wierzch dodaje uroku !



NALEŚNIKI ZAPIEKANE W SOSIE GORGONZOLA

Naleśniki:
-szklanka mąki
-2/3 szklanki zimnej wody (ja używam gazowanej)
-2/3 szklanki zimnego mleka
-3 duże jajka
-szczypta soli
-3 łyżki stopionego masła
Nadzienie:
-2 średniej wielkości cebule
-  2 opakowania świeżego szpinaku (w sumie ok.300-400g)
-1/3 słoiczka suszonych pomidorów
-4 ząbki czosnku
- 1/4 słoiczka kaparów
-kilka kropli sosu sojowego
Sos:
- 200g sera gorgonzola
- 1/2 szklanki śmietany
- 1/2 szklanki mleka
- 3 ząbki czosnku
- duża garść świeżego koperku
-sól, pieprz (najlepiej czarny)
-łyżka masła
*Naleśniki najlepiej robić w naczyniu Termisil, bo nic nie przywiera  i można je kilka razy odgrzewać w tym samym naczyniu.

Przygotowanie:
Naleśniki (przepisu Julii Child): Miksujemy wszystkie składniki na gładką masę i wstawiamy do lodówki na co najmniej 30 minut (dzięki temu będą delikatniejsze). Rozgrzewamy patelnię o nieprzywierającej powierzchni. Rozpuszczamy na niej odrobinę masła i wlewamy 2-3 łyżki ciasta naleśnikowego. Rozprowadzamy je równomiernie po całym dnie, poprzez przechylanie patelni energicznym ruchem. Kiedy naleśnik będzie odrywał się samoistnie od dna, przekręcamy je na drugą stronę. Smażymy w ten sposób wszystkie pozostałe placki.Po ostatnim naleśniku, zabieramy się za nadzienie. 
Nadzienie: Siekamy cebule wraz z czosnkiem i wrzucamy wszystko na patelnie, aby się zeszkliło. Kiedy będzie miękkie i lekko brązowe, dorzucamy dokładnie umyty szpinak. Mieszamy i czekamy aż liście zmniejszą swoją objętość i będą miękkie. Suszone pomidory kroimy w kostkę i dodajemy do garnka wraz z kaparami. Dokładnie mieszamy i doprawiamy solą ,pieprzem i odrobiną sosu sojowego. Kiedy całość będzie miękka, odkładamy do przestygnięcia.
Sos: Śmietanę łączymy z mlekiem. W garnku rozpuszczamy masło. Dodajemy ser. Czekamy chwilę, aż się rozpuści i wlewamy sos śmietanowy. Całość miksujemy na gładką masę. Przyprawiamy i wrzucamy posiekany koperek.
Nadzienie nakladamy na naleśniki i rolujemy je. Układamy je w naczyniu i polewamy sosem.Pieczemy w 200C przez ok.15min, kiedy naleśniki będą delikatnie brązowe, a sos zgęstnieje.

sobota, 25 maja 2013

Najprosztszy i najlepszy makaron na dzień mamy


Kocham Makaron!
Trzymam jego zapasy w kilku szafkach. Obok stoi zawsze butelka dobrej oliwy i niekiedy duży słoik suszonych pomidorów. Tym razem stało jeszcze pudełko fety, przywiezionej prosto z Grecji i kilka dorodnych cukinii z niedzielnego targu. Wystarczyło wygrzebać jeszcze prawdziwy polski czosnek, a aromat roznosił się długo po kątach całego domu...
To najprostszy i najszybszy przepis ma makaron. "Na CITO" !
Jeśli nie macie, więc pomysłu na obiad dla mamy w dniu jutrzejszym (przypominam,że to dzień mamy) to przygotujcie taki prosty makaron i na pewno ujrzycie uśmiech na jej twarzy


Składniki: (na ok.3-4 os) :
- ok.100g fety
- 5 większych ząbków czosnku
- 2 cukinie
- duża garść (z ok 1/2 pęczka) świeżej mięty
- kilka gałązek świeżego oregano
- makaron typu rurki
- kilka łyżek dobrej oliwy 
- sól, pieprz
- ocet balsamiczny gęsty do dekoracji (*opcjonalnie)



Przygotowanie:
Kroimy cukinię na ćwiartki. Na wolnym ogniu, na dwóch łyżkach oliwy, rozgrzewamy czosnek.  Cały czas mieszamy i uważamy, żeby nie spalić. Dorzucamy cukinię i dusimy na małym ogniu, aż do miękkości. Na koniec dodajemy ser oraz posiekane zioła.  Osobno gotujemy makaron i łączymy go z sosem. Solimy  i skrapiamy oliwą. Na koniec posypujemy czarnym, świeżo zmielonym pieprzem.
* Taka Cukinia z ziołami i fetą także świetnie smakuje podana sama lub z mięsem.









czwartek, 4 kwietnia 2013

Makaron z szałwią z dobrym smakiem



Co oznacza dobry smak dla Ciebie? Pytasz mnie podczas jednej z kolacji.
Nie wiem czym jest dla Ciebie, ale dla mnie to połączenie kilku składników i stworzenie idealnej proporcji:
wykwintności, przy zachowaniu prostoty,
aromatu, przy zachowaniu delikatności
i
miłości, przy zachowaniu umiaru...
Bo dobry smak to ten, który zostaje do końca życia w pamięci.

A niekiedy powstaje on całkiem przypadkowo. Tak jak dziś, kiedy zaatakowana chorobą, próbowałam skomponować obiad z kilku składników pozostałych w lodówce. To jeden z tych dobrych, prostych smaków !

Makaron z szałwią i suszonymi pomidorami : (na 2 osoby)

- makaron (na dwie osoby)
- 2 duże łyżki masła + 1 łyżka oliwy
- ok.10 dużych listków świeżej szałwii (plus kilka do dekoracji)
- 4 ząbki czosnku 
- ok. 7 suszonych pomidorów
- 1łyżka Pesto (opcjonalnie)
- sól, pieprz (najlepiej odrobina czarnego i cayenne)
- starty parmezan po posypania

Makaron gotujemy w osolonej wodzie na al dente.

W małym garnku, na małym ogniu, rozpuszczamy masło . Uważamy, żeby nie spalić. Dodajemy oliwę oraz liście szałwii. Gotujemy na bardzo małym ogniu ok. 5min.
W tym czasie kroimy suszone pomidory na paski oraz drobniutko rozgnieciony (dłonią lub stroną noża) czosnek. Wrzucamy wszystko do sosu. Gotujemy jeszcze ok. 2 min, ciągle mieszając.
Przyprawiamy do smaku, dodajemy pesto (opcjonalnie) i zdejmujemy z ognia. Sos łączymy z makaronem. Posypujemy świeżymi listkami oraz serem.






A na koniec pochwalę się publikacją mojego przepisu na jajko (przepis tutaj ) w magazynie POLSKA GOTUJE :)





środa, 13 lutego 2013

Rom(eo) antyczna kolacja

  Co to znaczy miłość? Jak przychodzi ? I gdzie ucieka, kiedy już się kończy? Jak wprowadza nam motyle do brzucha? Skąd bierze kredkę, która koloruje nam świat? Czemu czasem powiększa nam serce, a czasem serce to kurczy? Czemu powoduje tyle samo śmiechu ile łez? Skąd ma w sobie tyle siły ?  Kiedy jest prawdziwa, a kiedy jest wymyślona...i skąd mam wiedzieć, że to właśnie ona?
Szukam odpowiedzi, pijąc czekoladę i słuchając "My Funny Valentine" Franka Sinatry

Romeo?
  Bądźmy sprawiedliwi! Niedawno były pulpety z Julią, więc dziś będzie walentynkowa kolacja z Romeo. Dla tych wszystkich ,którzy postanowili zrobić niespodziankę swojej drugiej połowie i upichcić coś pysznego, dodaję bardzo szybkie i łatwe przepisy na danie główne i deser.

Zapraszam Was również na wcześniejsze walentynkowe posty (kolorowe muffinki z kremem: tutaj, kruche serce tutaj lub muffinki w sercach tutaj )

Dzisiejszy makaron możecie jeść tak:


A deser z jednego słoiczka lub garnuszka tak:



 Makaron na kolację:


-makaron (typu spaghetti)
-300 g mielonego mięsa wołowego
-por
-4 ząbki czosnku
-duża cebula
-marchewka
-10 kropelek sosu worcestershire
-łyżka sosu sojowego
-3-4 łyżki koncentratu pomidorowego lub połowa soku pomidorowego
-oliwki zielone (ilość wedle uznania)
-parmezan lub drobno starty żółty ser  po posypania
-oliwa do polania
-5 pomidorów suszonych ze słoiczka
-łyżeczka suszonego lubczyku, oregano oraz bazylii
-sól, pieprz (najlepiej cayenne)

Siekamy drobno cebulę i szklimy ją (na łyżce masła lub łyżce oliwy) na złoty kolor. Dorzucamy rozgnieciony i drobno posiekany czosnek. Dodajemy mięso i smażymy ok.10 min, aż zmieni kolor. W tym czasie obieramy marchewkę i ścieramy ją na tarce oo dużych oczkach. Pora dokładnie myjemy (pod zewnętrzną warstwą jest zazwyczaj dużo ziemi) i kroimy na cienkie plasterki. Warzywa dodajemy do mięsa wraz z sosami, koncentratem/ sokiem, suszonymi i pokrojonymi pomidorami oraz przyprawami. Solimy i pieprzymy. Całość dusimy jeszcze ok.15 min . W tym czasie gotujemy makaron i przygotowujemy ser do posypania. Na talerzu układamy makaron, sos, oliwki. Posypujemy serem i jemy :)

Teraz czas na deser:
Deser przez niektórych znany jako jabłka z kruszonką, czyli inaczej "apple crumble". Warto wiedzieć, że jest to tania wersja ciasta, którą wymyślono w Anglii, kiedy to brakowało mąki, jajek i cukru. Postanowiono po prostu zrezygnować ze spodu, dzięki czemu zostawała tylko jedna część ciasta. Idealny i bardzo szybki deser na zimowe dni oraz dobra propozycja dla osób dbających o linię.

Jabłkowy słoik z kruszonką dla dwojga:

Masa jabłkowa:
- 4 jabłka
- 3 kostki gorzkiej czekolady
- 2 duże garści suszonej żurawiny
- 1 garść płatków migdałowych + 1 garść całych migdałów
- 1 łyżka miodu
- 1 łyżka masła
- 1 łyżka cynamonu *
Kruszonka:
- 50g masła
- 5 łyżek mąki pełnoziarnistej pszennej
- 2 łyżki cukru brązowego + 1 łyżka cukru waniliowego
- 1 łyżka cynamonu + 1/2 łyżeczki sproszkowanego imbiru + 1 łyżka przyprawy do szarlotki lub korzennej

Łączymy składniki do kruszonki i wyrabiamy ciasto. Powinna wyjść krusząca się kulka.
Obieramy jabłka, wycinamy gniazdka i ścieramy na tarce o grubych oczkach (jeśli nie macie tarki lub nie lubicie tak startych jabłek kroimy je na małą kosteczkę). W dużym garnku rozgrzewamy masło i wrzucamy jabłka. Dodajemy miód, cynamon, żurawinę i migdały (zostawiając trochę do dekoracji wierzchu). Całość dusimy ok.10min. Jabłka przekładamy do żaroodpornego garnka (najfajniej wygląda w przezroczystym). Wierzch posypujemy startą czekoladą, kruszonką i płatkami migdałowymi (żurawinę dodajemy na sam koniec, gdyż lubi się przypalać). Pieczemy w 180C ok.20min (w zależności kiedy kruszonka będzie już podpieczona).
Najlepiej jeść od razu po wyjęciu z pieca. Jabłka są wtedy gorące i świetnie się komponują np. z lodami lub jogurtem.
Smacznego :)








sobota, 22 września 2012

Włoskie testowanie


*zdjęcie ze strony gazeta.pl/podróże
Włochy to...
Włochy to aromatyczna oliwa, której smak uszlachetnia niemal każde danie. To focaccia z pomidorami i oliwkami. To ciągnący się makaron z sosem pomidorowym z bazylią i dużą ilością parmezanu, tudzież ravioli z gorgonzolą. To pizza na cieniutkim spodzie, w knajpce z trzema stolikami w starej rzymskiej kamienicy...Mogłabym tak wymieniać bez końca, bo kto by nie mógł?

Krok po kroku po włosku...


  Bardzo się ucieszyłam, kiedy to jakiś czas temu,  dostałam od Polska-Gotuje  do przetestowania książkę "Ilustrowana szkoła gotowania.Kuchnia Włoska krok po kroku" wydawnictwa Jedność.
Jest to 500 stron przepisów, z dokładnymi opisami oraz zdjęciami. Ilustracje dokładnie ukazują "krok po kroku" jak przyrządzić daną potrawę. Sama księga składa się z 7 rozdziałów (ciasta i przygotowania wstępne, sosy, mięso, ryby, warzywa, owoce, słodkości ), słowniczka włoskich słówek oraz określeń używanych w świecie kulinarnym.  Przy każdym przepisie znajdują się  dokładne zdjęcia z poszczególnych etapów przyrządzania, dzięki czemu wszystko jest zrozumiałe.  Zaletą jest także umieszczenie przepisów na dania podstawowe, ale także i te bardziej wykwintne. Oprócz tego znajdziemy również opisy przyrządzania poszczególnych warzyw (obieranie, sposoby krojenia i zastosowanie).
    Minusem książki jest dziwne uporządkowanie przepisów. Szczególnie dotyczy to  ciast i deserów, które można znaleźć w wielu miejscach. Faworki i inne ciastka pomiędzy ravioli, a focaccią. Potem gnocchi, risotto, kuskus i znów 7 przepisów  na słodko. Następne wytrawne rozdziały i znów słodkie przepisy. To wprowadza czytelnika w błąd, kiedy ten przykładowo szuka na szybko przepisu na deser i otwiera zakładkę "słodkości", zapominając o bardzo fajnych przepisach na początku. Inną wadą jest to, że przy niektórych przepisach brakuje końca, np. czasu gotowania i wskazówek co dalej robić.
   Nie mniej jednak książka jest bardzo solidnie wydana. Wśród takiej liczby przepisów każdy znajdzie coś dla siebie. Samo jej czytanie przenosi nas do włoskiego świata kulinarnej rozkoszy, a dopełnieniem staje się przyrządzenie podanych dań.


Włoskie testowanie...
Wybór do przetestowania przepisów był trudny. Kusiły mnie włoskie makarony, jednakże po opisie stwierdziłam, że będę potrzebowała na to pół dnia. Postanowiłam zrzucić tę decyzję na los i po omacku wybrać przepis. Wypadło na "saltimbocca", czyli inaczej cielęcinę z szynką parmeńską oraz szałwią. Niestety, jak na złość, nigdzie nie udało mi się znaleźć dużych liści tego zioła. Użyłam za to suszonej szałwii, a dla pozorów przekułam listki bazylii. Chyba bardziej dla wyglądu, niż smaku. Kiedyś jadłam cielęcinę z zielonym pieprzem, więc uznałam ,że taki dodatek jeszcze nikomu nie zaszkodził. Wyszło całkiem zacnie :)

Danie to robi się niesamowicie krótko, więc miałam jeszcze czas na przygotowanie pesto. Tym razem zrobiłam wszystko zgodnie z przepisem.Moja mama stała się jego fanką, ale następnym razem dodam trochę mniej sera. 
Jednym słowem dwa pierwsze przepisy oceniam na 8/10, tak jak samą książkę.
To dopiero wstępna ocena, bo jeszcze wiele przepisów przede mną...i przed wami :)

Pesto po genueńsku

120g. bazylii
15g parmezanu
15g serka owczego (następnym razem dodam połowę tego)
12g orzeszków piniowych
1ząbek czosnku (ja dodałam 2 duże ząbki, bo lubię jego smak)
oliwa z oliwek extra virgine
gruboziarnista sól
  Czosnek kroimy bardzo drobno. Bazylię opłukujemy pod bieżącą wodą i osuszamy delikatnie ściereczką. Osuszone listki porywamy na drobne części. Wsypujemy do miseczki, dodajemy oliwę, orzeszki, czosnek oraz dwa rodzaje serów. Wszystkie składniki rozgniatamy moździerzem, aż do uzyskania jednolitej masy. Niestety jest to dość czasochłonne, więc zachęcam robienia tego podczas Waszego ulubionego filmu. I schowajcie głęboko mikser i wszelkie inne blendery, żeby Was nie kusiło. Pesto zmiksowane to nie to samo...


 Saltimbocca

1/2 kg cienkich plastrów cielęciny
100g szynki parmeńskiej (w plastrach)
listki szałwii
mąka pszenna typ 500(ja pominęłam)
białe wino (ja użyłam niecały kieliszek)
masło
oliwa z oliwek extra virgine
sól i pieprz
* ja dodałam także zielony pieprz w zalewie oraz łyżkę śmietany
Zdjęcie z książki

 Rozkładamy plastry mięsa, na każdy z nich układamy po plastrze szynki oraz listek szałwii. Spinamy wykałaczką (tak jak na zdjęciu). Oprószamy mąką plastry mięsa po stronie bez nadzienia (ja pominęłam ten krok) i zarumieniamy na oliwie (z dodatkiem masła). Chwilę smażymy po obu stronach, a następnie podlewamy winem ( ja także dodałam łyżkę śmietany, aby zmniejszyć słoność szynki). Dusimy 2min. Doprawiamy do smaku.
Jeśli lubicie zielony pieprz to polecam go do tego dania!

Książkę testuje dzięki :
 






poniedziałek, 3 września 2012

Włoski akcent nad polskim morzem



Wróciłam.
Pogoda  nad polskim morzem jak zawsze taka sobie, więc i smutek z powrotu mniejszy.
 Usilnie przez cały tydzień szukałam pana, sprzedającego drożdżówki rozpuszczone na słońcu. Niestety nic z tego. Pojawił się tylko chłopak latający po plaży z boomboxem i sprzedający popcorn w miodzie. Kusiło,ale stwierdziliśmy, że bezpieczniejsza będzie ryba.



Uzależniliśmy się bowiem od pstrąga lub halibuta w płatkach migdałowych i maśle czosnkowym. Odkryliśmy także pyszną pizzę-typowo włoską w smaku oraz Prosecco, z restauracji o jakże włoskiej nazwie "Corleone". Tam  jakby na chwilę przenieśliśmy się w zupełnie  w inne miejsce-  mój ukochany włoski świat mafii i "Ojca Chrzestnego". Stwierdzenie jednego z bohaterów książki "Zostaw broń, weź cannoli"uważam za idealne do opisania tego miejsca.

 Jeśli będziecie w Darłówku to zdecydowanie polecam to miejsce. Nazwy restauracji, gdzie jedliśmy ryby, niestety nie pamiętam, ale znajduje się ona na głównym deptaku, a nad nią jest bardzo przytulna kawiarenka.
Dla tych, którzy wolą gotować w domu (co i my z Signor Fly'em preferujemy) wrzucam mój przepis, zainspirowany  Ojcem Chrzestnym, na prosty  :

MAKARON Z GORGONZOLĄ I POMIDORAMI


 (Przepis na 3-4 os)

Składniki:
- pół paczki makaronu (np.kolorowego spaghetti)
-3-4 pomidory średniej wielkości (bez skórki)
-ok.70g gorgonzoli lub innego sera pleśniowego-ilość zależy od tego, jak lubimy ten ser
- garść czarnych i zielonych oliwek
- 4 ząbki czosnku
-łyżka suszonej bazylii i ziół prowansalskich
-3-4 łyżki parmezanu (startego)
-1/3 chilli (bardzo drobny
-3 łyżki oliwy virgin
-3/4 kieliszka białego wytrawnego wina
-sól, pieprz(dla smaku)

Przygotowanie:
Obrane pomidory kroimy na mniejsze kawałki. Posiekany czosnek i chilli podsmażamy na 2 łyżkach oliwy na małym ogniu, ciągle mieszając (tak, żeby się nie spaliły). Dodajemy do tego pomidory.Smażymy kilka minut na wyższym ogniu. Dolewamy wino i dusimy ok.15 min. Dokładamy pokruszoną/pokrojoną gorgonzolę i mieszamy. Trzymamy jeszcze na ogniu ok.5min. Kiedy ser połączy się z sosem - doprawiamy solą, pieprzem, ziołami oraz pokrojonymi (w połówki lub paski) oliwkami.
W międzyczasie gotujemy makaron w osolonej wodzie.
Całość nakładamy na talerze i posypujemy parmezanem.

niedziela, 1 lipca 2012

O tym jak nam czasem nie wychodzi i o kurczaku z fetą i pomidorami

 

Czy w swoim dzieciństwie mieliście dziwne wrażenie, że najczęściej coś wam najlepiej wychodziło, wtedy kiedy akurat nikt tego nie widział ?
Wtedy ze złością w głosie krzyczałam "Nie patrzyłaś !!!".
Potem kiedy już każdy patrzył, złość wraz ze wstydem powróciły, bo właśnie wtedy nie wyszło.
Czasem tak jest, że kiedy najbardziej się staramy, najbardziej nam nie wychodzi. Wczoraj było rewelacją, dziś jest totalną klapą. Wczoraj spowodowało radość i uśmiech w oczach, a dziś te oczy zwilża. I to obsesyjne tłumaczenie, że "Przecież ja to umiem !". To właśnie przytrafia mi się od dwóch dni. Spróbowałam już zrzucić winę na wszystkich wokół. Choć robiłam to nieumyślnie, właśnie to wyszło mi najlepiej.
Krytyczną sytuację uratowały jednak jagodzianki na śniadanie z ciepłą kawą na trawie, z widokiem na wodę i niezastąpiony Pan.Ł...

Ten przepis poniżej jednak zawsze wychodzi (podobnie jak jagodzianki na śniadanie).


Kurczak z pomidorami i fetą :
-4 piersi kurczaka
-2 pomidory
-1/2 słoiczka czarnych oliwek (można też dodać zielone)
-100g fety
-2-3 łyżki tymianku i rozmarynu
-4-5 ząbków czosnku
-1/2 papryczki chilli 
-1łyżka suszonej papryki,bazylii i ziół prowansalskich
 -sól, pieprz
 -* parmezan (żeby zetrzeć na wierzch)
-*rukola i czarny sezam

Z chilli usuwamy pestki i kroimy drobno w  małą kosteczkę. Pomidory  i oliwki kroimy w plastry. Piersi owijamy w folię i lekko ubijamy (żeby stały się płaskie). Nacieramy czosnkiem i smażymy na oleju, aby stały się złociste. Oprószamy solą,pieprzem i połową przypraw (papryki,bazylii,ziół). Przekładamy do naczynia żaroodpornego, wyłożonego pergaminem. Na mięsie układamy papryczkę, pomidory, oliwki. Posypujemy resztą przypraw i pokruszoną fetę. Danie polewamy łyżką oliwy (dla smaku). Pieczemy ok.10min.
Przed podaniem na potrawę  ścieramy parmezan i kładziemy listki rukoli* Można tez posypać czarnym sezamem

Sałatka:
-mix sałat (koniecznie z rukolą) lub połowa głowki sałaty lodowej i pół opakowania rukoli.
 -pół pęczka bazylii (podajemy całe liście lub poszarpane)
-o. 5-6 suszonych pomidorów
-1/2 słoiczka oliwek
-3-4 łyżki kaparów
-kulka mozzarelli
Sos:
-łyżeczka octu balsamicznego (plynnego)
-1/2 szklanki oliwy
-2 ząbki czosnku
-1 duża łyzka suszonych pomidorów z bazylią
-sól, pieprz (najlepiej cayenne)
*Do polania gęsty sos balsamico.


Pomidory, oliwki kroimy. W szklance mieszamy składniki na sos.
Sałatę mieszamy ze wszystkimi dodatkami (prócz mozzarelli i sosu).
Ser dodajemy na końcu, a sos wlewamy przed samym podaniem.
Smacznego !



Zobacz inne przepisy

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...