Choć wcale nie należeliśmy do grupki złośliwych dzieci krzywdzących inne, to jedynie ten widok sprawiał nam niewyobrażalną radość. Równie wesołą minę miała pani nalewająca słodki płyn do szklanek.
Od czasu zakończenia szkoły rabarbar stał się dla mnie całkiem zapomnianym słowem. Zapomniałam smaku kompotu i tej stołówkowej radości, a mama opowiadając o dziwnym i niezrozumiałym zjawisku jakim jest kwas szczawiowy, skutecznie mnie do niego zniechęciła. Do czasu...kiedy te śmieszne różowe badyle zobaczyłam podczas ostatniej wizyty na straganie i nagle pomyślałam,że jeszcze raz chciałabym się poczuć jak na tej stołówce...
Przepis na ten placek zaczerpnęłam z Kwestii Smaku i szczerze wszystkim, absolutnie wszystkim polecam!
Spód:
- 150g mąki orkiszowej jasnej (może być zwykła pszenna)
- 100g mąki ziemniaczanej
- 130g masła
- 1jajko
- 40g cukru + 1małe opakowanie cukru waniliowego
Nadzienie:
- 1/2 rabarbaru
- 4 łyżki miodu (może być też syrop z agawy)
- 100g suszonych daktyli (ja używam także czasem fig)
- łyżeczka suszonej wanilii (*opcjonalnie)
Kruszonka:
- 100g mąki orkiszowej (może być zwykła pszenna)
- 50g mąki ziemniaczanej
- 4 czubate łyżki cukru (ja używam brązowego)
- 80g masła
Daktyle/Figi moczymy w gorącej wodzie. Składniki na spód łączymy ze sobą i formujemy kulę. Ciasto wkładamy na min.godzinę do lodówki. W tym czasie przygotowujemy nadzienie. Zielone części rabarbaru odcinamy i wyrzucamy. Resztę kroimy na ok.centymetrowe paski. Łączymy je z pozostałymi składnikami na nadzienie i odstawiamy na bok. Rozgrzewamy piekarnik do 180-190C.
Ciasto wyjmujemy z lodówki i układamy na natłuszczoną (i posypaną bułką tartą) blachę. Dziurkujemy delikatnie widelcem i wstawiamy do nagrzanego piekarnika. Pieczemy ok.20min, aż uzyskamy złocisty kolor. W tym czasie miksujemy daktyle/figi lub kroimy na małe kawałki.
Spód wyjmujemy z piekarnika, studzimy i nakładamy na niego najpierw pure z suszonych owoców, potem rabarbar. Osobno mieszamy składniki do kruszonki i ścieramy ją na wierzch ciasta.
Pieczemy ok.30min, aż nabierze złocistych kolorów.
mnnniaaaam! jakie to musi być PRZEpyszne!
OdpowiedzUsuńWygląda bardzo zachęcająco, lubię rabarbar :)
OdpowiedzUsuńNa blogach królują rabarbarowe ciasta, a ja wcale nie mam ich dość, co jedno to piękniejsze, apetyczniejsze :)
OdpowiedzUsuńWygląda fantastycznie: )
OdpowiedzUsuńCudowne wspomnienia :)
OdpowiedzUsuńMmm rabarbar, mniam:)
OdpowiedzUsuńmoże i ja się skuszę?
OdpowiedzUsuńWygląda bosko... :)
Pora na rabarbar doskonała!!!
OdpowiedzUsuńślinię się do ekranu! ;)
OdpowiedzUsuńza kompotem z rabarbaru do dziś nie przepadam, ale ciasta z jego wykorzystaniem to już całkiem inna bajka :) pięknie wygląda Twoje!
OdpowiedzUsuńTo ciacho wygląda wybornie. hmm ;D
OdpowiedzUsuńJa to jestem chyba dziwna bo rabarbaru nie jadłam ;P
OdpowiedzUsuńUwielbiam rabarbar w każdej postaci :) Zwłaszcza w wypiekach! Ciacho musiało smakować bajecznie! Polecam również konfitury z rabarbaru .... niebo :D
OdpowiedzUsuńŚwietnie wygląda ten Twój placek !
OdpowiedzUsuńNigdy nie piłam kompotu z rabarbaru, ale w wypiekach go uwielbiam...
A kruszonkę to już w ogóle bym wyjadła całą ! ,')
Hejo :) Bardzo bym chciała przyrządzić te ciacho, bo wygląda smakowicie. Czy 1/2 rabarbaru oznacza tylko pół łodyżki na całe ciasto?
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)