Powiadają, że w niektórych krajach (np.niektórych rejonach Włoch, Argentynie, Paragwaju jak i Urugwaju) 29-go dnia każdego miesiąca jada się gnocchi. Podobno tradycja ta pochodzi jeszcze za czasów świętego Pantaleona, który podczas pielgrzymki do Północnych Włoch dokonał wielu cudownych uzdrowień mieszkańców pobliskich wiosek. Ci w ramach podziękowań zaprosili go do wspólnego biesiadowania, podczas którego podano popularną potrawę biedaków, składającą się z mąki, ziemniaków i jaj. Wdzięczny uzdrowiciel w ramach podziękowania za posiłek, obiecał rok udanych zbiorów i połowów. Obietnica się spełniła, a na cześć tego dnia do dziś jada się kluski.
Inne legendy dotyczące tej tradycji są zdecydowanie mniej chwytliwe i sprowadzają się do końca miesiąca, czyli przetrwania dni przed kolejną wypłatą. Z racji, iż mąka i ziemniaki należały do najtańszych składników, gnocchi były traktowane jako danie na przetrwanie.
Co ciekawe, w Argentynie nazwa "gnocchi" to powszechne określenie pracowników państwowych, którzy pomimo iż nie pracują, każdego 29-go pojawiają się po swoją wypłatę.
Podobno każda legenda ma w sobie trochę prawdy, więc zastanawiam się tylko jak to jest w lutym...
Powracając do dzisiejszego przepisu, to zdecydowanie najlepsze gnocchi jakie kiedykolwiek jadłam ! Delikatne i rozpływające się w ustach...tak jak być powinno.
Przy okazji zapraszam Was do sklepu moich przyjaciół, w którym znajdziecie same włoskie pyszności w świetnych cenach: przejdź do sklepu :)
Gnocchi z szałwią
Gnocchi:
- 1kg nieobranych ziemniaków
- 1 szklanka mąki (plus do podsypania)
- 1 jajko
- 1 łyżka soli
- 1/2 łyżeczki świeżo zmielonego pieprzu)
Sos szałwiowy:
- ok.100g masła
- doniczka listków szałwii
- 2 ząbki czosnku
- sól, świeżo zmielony pieprz do smaku
-parmezan do posypania (prawdziwy włoski parmezan)
Nieobrane ziemniaki gotujemy w osolonej wodzie do miękkości (ok 30min). Jeszcze gorące obieramy ze skóry i przeciskamy przez praskę. Dodajemy mąkę, przyprawy i w sam środek wbijamy roztrzepane jajko. Wyrabiamy kulę, odrywamy po kawałku i na blacie obficie podsypanym mąką rolujemy wałki. Kroimy w poprzek i widelcem robimy prążki (jeśli ciasto za bardzo się klei podsypujemy mąką). Gotujemy partiami w osolonej wodzie chwilę (aż do wypłynięcia).
Sos: Masło rozpuszczamy na głębokiej patelni, dodajemy posiekane ząbki czosnku i listki szałwii. Chwilę smażymy i do sosu dorzucamy gnocchi. Przed podaniem doprawiamy i posypujemy parmezanem.
mam identyczny talerz!
OdpowiedzUsuńi ja mam donice świeżej szałwii więc nic tylko rękawy podwijać:)
OdpowiedzUsuńaha, czyli ciasto jest pomiędzy kluskami z dziurką i kopytkami
OdpowiedzUsuńBardzo lubię wszelkiego rodzaju kluseczki, więc te biorę w ciemno: )
OdpowiedzUsuńSmakowite to danie:)
OdpowiedzUsuńBardzo lubię włoską kuchnię, ale niestety w gotowaniu jestem bardzo słaba i wątpię żebym sprostała temu przepisowi. Niemniej jednak podejmę wyzwanie i zmierzę się z przepisem. W końcu trening czyni mistrza;)
OdpowiedzUsuńNa pewno sobie poradzisz ! Trzymam mocno kciuki !
UsuńPamiętaj tylko,ze gotowanie to zabawa i że nie wolno za bardzo się stresować, bo wtedy najczęściej coś nie wychodzi :p
Uwielbiam włoską kuchnię, więc przepis na pewno wypróbuję :) Danie wygląda wspaniale!
OdpowiedzUsuńCudowne, apetyczne zdjęcia! Pozdrawiam ciepło! :)
OdpowiedzUsuńBardzo apetyczny przepis, z chęcią zjadłabym porcję takich gnocchi, więc nie pozostaje mi nic innego, jak je przyrządzić.
OdpowiedzUsuńPięknie wyszły ja ostatnio robiłam (pietruszkowe) ale nie chciały mi tak pięknie wyjść prążki ;-)
OdpowiedzUsuńMuszę koniecznie wypróbować ten przepis, kluseczki prezentują się bosko :)
OdpowiedzUsuńMuszę koniecznie wypróbować przepis, kluseczki prezentują się bosko :)
OdpowiedzUsuńJa przed gnocchi czuję wielki strach jeszcze, a Twoje wyglądają tak apetycznie :)
OdpowiedzUsuńWyglądają pysznie, muszę chyba się pokusić!
OdpowiedzUsuń