piątek, 16 listopada 2012

Nowa Szkocja i homary



  Na pokładzie Titanica
Nasi przyjaciele zabierają nas do restauracji "The Five Fishermen". Czuję powiew kwietnia 1912 roku, jakbym była na pokładzie tego legendarnego statku.
Wszystko jest dopracowane z największą precyzją. Nawet muzyka dopasowana do tamtych czasów. I wcale nie mówię tu o "My heart will go on".Z menu wyskakuje kremowa kartka z daniami, które były podawane na pokładzie Titanica.






Zamawiamy kilka dań z menu i obowiązkowo open bar z małżami podawanymi z mocno czosnkowym masłem i gorącą bagietką. Każdy wybiera co innego. Decyduję się na eskalopki wypełnione homarem na lekko słodkim puree z marchewki, w połączeniu ze  słodka  cebulką.
 Brzmi pysznie i tak też smakuje. A musicie wiedzieć, że tu warto jeść tylko same homary i eskalopki. Dlaczego? Zaraz się dowiecie...



Peggy's Cove


Nazajutrz wyjeżdżamy do wietrznego miejsca, gdzie kończy się ląd, a zaczyna błękit oceanu.Wiatr rozwiewa włosy, a fale uderzające o skały wystukują rytm.  Jest tu piękna biała latarnia z czerwonym beretem wysuniętym w stronę błękitu chmur. Wszędzie otaczają nas stare klatki, w które miejscy rybacy łapali homary.
A trzeba przyznać, że skorupiaki są tu najlepsze. Swego czasu były one nazywane chlebem dla ubogich Nowej Szkocji, a to ze względu na  ogromną ich ilość wyławianą ze słonych wód . Dostaję następny prezent : "Titanic The Cookbook", czyli książkę ze wszystkimi przepisami Titanica oraz radami jak zorganizować przyjęcie pokroju tych, które odbywały się na statku z 1912.
Obok tego błękitnego, spokojnego miasteczka, kryje się tu także  pewna tajemnica  i katastrofa. W 1998 roku nieopodal tego miejsca, w wodach Oceanu, rozbił się samolot Swissair, lecący z Nowego Jorku do Genewy. Według krążącej tu plotki maszyna miała przewozić drogocenne klejnoty. Do dziś temat ten pozostał tylko na językach mieszkańców i nie jest on potwierdzony. "Tajemnicza jest ta Kanada" myślę i zmierzamy dalej.




Lunenberg




To dopiero urokliwe i kolorowe miejsce. Mam wrażenie, że odbywał się tu kiedyś konkurs na najbardziej zaskakujący kolor domu. W całym Lunenburgu nie ma powtarzającego się koloru. To jakby tęcza zahaczyła swoim końcem o każdy dom w miasteczku. Jest tu port i krwiście czerwone domy bosmanów. I chociaż pada deszcz miasto żyje barwami...barwami szczęścia i błogiego spokoju.



 To ostatnia część moich wspomnień z Kanady. Teraz wracam do gotowania :)
Jeśli chcecie dowiedzieć się czegoś więcej o Nowej Szkocji i homarach zapraszam do wysłuchania mojej audycji kulinarnej w sobotę (jutro) od 9 do 10 w radiu Hobby 89,4 lub online na stronie hobby.pl.



10 komentarzy:

  1. Ogromnie zazdroszczę tej podróży. Kanada i okolice Wyspy Księcia Edwarda to moje ogromne marzenie. Sądząc po zdjęciach jest tam dokładnie tak, jak sobie wyobrażam. Dorota

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jest pięknie:) Na zdjęciach nie można niestety ukazać w pełnej okazałości tego piękna:/ Mam nadzieję,że uda Ci się spełnić marzenie. Jeśli uda-to chętnie podam adresy najfajniejszych miejsc:) Pozdrawiam

      Usuń
  2. Fascynująca wycieka, piękne kolory i wspaniałe jedzenie ; )

    OdpowiedzUsuń
  3. Zazdroszczę takiej podróży, cudownie:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Chciałabym tam być! Piękne widoki :) To musiała być wspaniała podróż!

    OdpowiedzUsuń
  5. Po prostu pięknie! Wspaniała podróż i te homary mnie kuszą :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Niesamowita podróż i piękne zdjęcia, no cóż, przyznaję zazdroszczę :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Piękne zdjęcia ❤ nigdy nie jadłyśmy homarów, czas to zmienić :) pozdrawiamy

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję wszystkim za dodane komentarze. Nie bójcie się zadawać pytań. W miarę możliwości odpowiem na wszystkie !

Zobacz inne przepisy

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...